Premier Donald Tusk zapowiedział, że po wyborach prezydenckich odbędzie się rekonstrukcja rządu. Jego gabinet ma zostać odchudzony, a ministrów ma być mniej. Media ustaliły jednocześnie, że może chodzić o to, że gdyby Rafał Trzaskowski został prezydentem, to polityk "zabierze" Tuskowi kilku ministrów ze sobą do Pałacu Prezydenckiego.
Przypomnijmy, że minister cyfryzacji oraz wicepremier Krzysztof Gawkowski poinformował na początku tygodnia na antenie Radia Zet, iż rząd Donalda Tuska przejdzie rekonstrukcję. Ma to nastąpić po wyborach prezydenckich.
Rekonstrukcja rządu Tuska ma odbyć się po wyborach prezydenckich
– Będzie i pewnie mocna – wyjawił polityk Lewicy. – Zawsze po jakimś okresie rządów przychodzi większe przesilenie. Moment graniczny to wybory prezydenckie – dodał. Gawkowski zapowiedział jednocześnie, że będą to "większe, grubsze zmiany, które mogą dotyczyć nie tylko personaliów, ale przede wszystkim konstrukcji rządu, jeśli chodzi o strukturę, czyli liczbę ministerstw".
Do sprawy we wtorek odniósł się podczas konferencji sam premier Donald Tusk. Szef rządu zapowiedział, iż "to będzie zmiana systemowa". – Będziemy mieli nie jeden z największych rządów w Europie, tylko jeden z najmniejszych rządów w Europie, jeśli chodzi o strukturę rządu – wyjaśnił.
Tymczasem Michał Wróblewski z WP podaje w środę, że jak mówią w koalicji, "rekonstrukcja i tak zrobi się sama", jeśli Rafał Trzaskowski wygra wybory na prezydenta.
Dziennikarz ustalił bowiem, iż obecny prezydent Warszawy chciałby zabrać do Pałacu Prezydenckiego kilku ministrów Tuska. Z jego informacji wynika, że szefem Kancelarii Prezydenta miałby zostać obecny minister sportu Sławomir Nitras.
To tych ludzi Trzaskowski ma chcieć zabrać ze sobą do Pałacu
Wirtualna Polska podaje też, że ministrem odpowiedzialnym za sprawy zagraniczne mógłby być obecny minister ds. europejskich w rządzie Adam Szłapka. Na miejsce w Pałacu mogłaby też liczyć obecna ministra edukacji Barbara Nowacka. Szefem BBN mógłby zostać obecny wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk.
Co ważne, na razie sondaże pokazują, że Trzaskowski ma duże szanse, aby wygrać. Jak informowaliśmy, Karol Nawrocki do tej pory tylko raz mógł w miarę cieszyć się z wyniku sondażu prezydenckiego. W pozostałych badaniach jego poparcie wynosi poniżej 30 proc.
– Powiedziałbym, że w tej partii alarm powinien rozbrzmieć wraz z decyzją o wystawieniu Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich. Pewne jest, że PiS i jego kandydat, kto by nim nie był, nie będzie faworytem do zwycięstwa – ocenił ostatnio w rozmowie z naTemat.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
– Wystawiono kandydata o niskim poziomie rozpoznawalności, który nie wpisuje się w dotychczasową linię PiS w kwestiach społeczno-gospodarczych czy bezpieczeństwa. Dodatkowo niedługo po oficjalnym rozpoczęciu kampanii pojawił się słynny raport, który jest rozwojowy. A sytuacja, w której kandydat nie przewyższa, a na pewno nie w sposób trwały, poparcia partii, która go wystawiła, jest samo w sobie komentarzem. Wydaje się, że PiS zdawało sobie sprawę, że nie walczy o zwycięstwo, lecz postawiło na realizację innych, pobocznych celów – dodał ekspert.