Im więcej korzystam z DeepSeek, tym więcej zagrożeń i wad w nim widzę [OPINIA]

Końcówka stycznia w świecie nowych technologii upływa pod jednym hasłem. DeepSeek. Choć chiński startup nie wziął się znikąd, a w sferze sztucznej inteligencji już jego poprzednie modele (V2 i V3 zwłaszcza) przebijały się w dyskursie, dopiero teraz robi się o nim naprawdę głośno. Ekscytacja, która narasta, miejscami wydaje się jednak lekko… nieuzasadniona. Wychodzi to jednak […] Artykuł Im więcej korzystam z DeepSeek, tym więcej zagrożeń i wad w nim widzę [OPINIA] pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.

Sty 27, 2025 - 15:59
 0
Im więcej korzystam z DeepSeek, tym więcej zagrożeń i wad w nim widzę [OPINIA]
Telefon z logo „deepseek” trzymany w dłoni.

Końcówka stycznia w świecie nowych technologii upływa pod jednym hasłem. DeepSeek. Choć chiński startup nie wziął się znikąd, a w sferze sztucznej inteligencji już jego poprzednie modele (V2 i V3 zwłaszcza) przebijały się w dyskursie, dopiero teraz robi się o nim naprawdę głośno.

Ekscytacja, która narasta, miejscami wydaje się jednak lekko… nieuzasadniona. Wychodzi to jednak na jaw dopiero wtedy, gdy z modelu DeepThink (R1) faktycznie zacznie się korzystać.

Do czego używasz AI?

Sposób wykorzystania sztucznej inteligencji w codziennej pracy różni się w zależności od tego, kogo o to zapytam. Cześć osób używa jej do uproszczenia procesu tworzenia kodu. Jedni próbują w ten sposób pozyskać informacje i wiedzę na tematy, które ich akurat zainteresowały. Inni przetwarzają z jego pomocą duże zakresy danych.

Jest też szereg osób, czepiących z rozmów z AI inspiracje, a kolejne wręcz wprost wykorzystują dobrodziejstwa generatywnej sztucznej inteligencji do tworzenia treści audiowizualnych, jak i tych tekstowych. Bez względu na to, do której grupy się zaliczacie – narastająca wojna między zachodnim oraz chińskim AI, prędzej czy później was dotknie.

Chiński DeepSeek szczyci się tym, że model wytrenował stosunkowo niskim kosztem, a do tego udostępnia go na zasadach open source. Oba te czynniki są zaprzeczeniem tego, co reprezentuje sobą OpenAI i inne zachodnie firmy.

Gdy większość osób słyszy o open source… z automatu zapala im się z tyłu głowy lampka, który nakazuje bezkrytycznie klaskać. W tym miejscu, krótko jedynie, bo to temat na osobny materiał, zwrócę uwagę na pewne rozróżnienie – model można pobrać w ramach open source, ale już formuła, w której go trenowano, tak publicznie otwarta nie jest.

DeepSeek działa dobrze… i nie interesuj się czemu

Dlaczego to istotne? Bo choć Chińczycy twierdzą, że dokonali cudów za kwoty kilkadziesiąt razy mniejsze niż Zachód to… nie mamy na to żadnych dowodów.

Tak prezentują się wyniki testów udostępnione na HuggingFace, widoczne w karcie modelu R1.

Wszystkie nagłówki i doniesienia, które do tej pory widzieliście, oparte są na raporcie przygotowanym przez samych Chińczyków. Co jasne, tym zależy na budowaniu takiej, a nie innej narracji, szkodzącej oczywiście zachodnim konkurentom.

Rzeczywistość może być jednak inna. W środowisku naukowym zwraca się na to uwagę już od dłuższego czasu – Chiny oficjalnie nie mogą mieć szerokiego dostępu do chipów i technologii, która pozwala na przełomy zarezerwowane do tej pory dla amerykańskich firm.

A skoro oficjalnie nie mogą, a jednak tych przełomów niby dokonują… to jedną z nasuwających się konkluzji jest to, że Państwo Środka pozyskało je w sposób niekoniecznie legalny. I w dokumentacji zwyczajnie ich nie wykazują.

W praktyce DeepSeek i jego modele mogą w trenowaniu wcale nie być tak kosztowo przełomowe, jak twierdzą jego twórcy. Może wypadać w testach świetnie, tego nie kwestionuje. Jednak ścieżka dojścia do takiego, a nie innego efektu budzi poważne wątpliwości co do prawdomówności chińskiego podmiotu.

Ale to jeszcze nie wszystko.

Stawka w wojnie AI jest wysoka

To, że Chiny w wyścigu AI nie zamierzają grać czysto, w końcu nikogo zaskakiwać nie powinno. A walka, która od dwóch lat trwa, z każdym kolejnym miesiącem będzie coraz brutalniejsza, bo i stawka jest szalenie wysoka.

DeepSeek jest jednak ciekawym obiektem do dyskusji nie tylko w ujęciu globalnej rywalizacji. Z perspektywy zwykłych użytkowników to także istotny element, ale od nieco innej strony… z tym że tu także przyda się wykazać pewną prostą zależność, o której część entuzjastów niestety zapomina.

Narzędzie budowane w Chinach i kontrolowane przez Chińczyków to z naszej perspektywy spore zagrożenie. Dlaczego? Najlepiej widać to wtedy, gdy z DeepThink (R1) realnie zaczniemy korzystać, choćby do podstawowych zadań.

Na prośbę o wygenerowanie prostego kodu do programu – oczywiście dostaniemy sensowną odpowiedź, gotową do wdrożenia. Gdy zechcemy wygenerować listę produktów, także poradzi sobie błyskawicznie. Logicznie odpowie także na prośbę o wytłumaczenie zawiłości fizyki kwantowej. Problem zaczyna się wtedy, gdy zechcemy z nim porozmawiać na temat, który z perspektywy twórców modelu jest niewygodny.

Przygotowaliśmy już wcześniej większe zestawienie pokazujące to, jak działa propaganda i cenzura w obrębie DeepSeek. Poniżej zaprezentuję jednak prosty przykład, obnażający nieco jak rozumuje najnowszy model z Chin.

Jeszcze ciekawszy element widać „w locie”, co uchwyciłem na poniższym nagraniu. model potrafi rozumować i rozumie zadane mu pytanie… ale w pewnym momencie natrafia w swoim kodzie na ścianę, która bezpardonowo stawia tamę i nie pozwala mu kontynuować działań.

Dzieje się tak nie dlatego, że nie jest w stanie wykonać zadania, tylko dlatego, że tak życzą sobie jego twórcy z Dalekiego Wschodu.

Dla porównania, modele tworzone przez firmy zachodnie, z nieco większą „otwartością” na przepływ informacji, na każde z takich pytań udzielają normalnej, pełnoprawnej odpowiedzi. Choć pewne ograniczniki oczywiście także i modele OpenAI mają i nie odpowiedzą one na wszystko, zasady są w ich przypadku dużo mniej dopasowane pod „konkretną agendę”.

Tego kroku DeepSeek nie można zignorować

Dlaczego to problem? W końcu w codziennym życiu i pracy raczej potrzebujemy szybko zweryfikować kod albo jakąś informację, a nie dyskutujemy z chatbotami o kwestiach kulturowo-polityczno-historycznych.

Choć obecnie może się wielu wydawać, że to bez znaczenia to jednak tworzy to bardzo niebezpieczny precedens. Albo inaczej – może nie precedens, bo to znamy już z wcześniejszych lat, tyle że co poniektórzy o tym zapomnieli.

I choć obecnie niewygodne dla Chin może być rozmawianie o takich, a nie innych kwestiach, to biorąc pod uwagę, jaka logika przyświecała DeepSeek wcześniej, możemy spokojnie założyć, że i w przyszłości z równą łatwością cenzurze podlegać będą inne tematy, które niekoniecznie pasują akurat do agendy partii komunistycznej.

I nie muszą to być tylko tematy związane z polityką. W świecie, w którym mało kto zadaje sobie trud weryfikowania informacji i przeglądania źródeł – to bardzo niebezpieczne. Ludzie przyjmują za pewnik to, co widzą na TikToku czy Facebooku. Nie inaczej będzie (a nawet już jest) z tym, co odpowie im sztuczna inteligencja.

Nietrudno jest sobie wyobrazić sytuację, w której chińskie AI będzie działało z konkretną agendą, szerząc wiedzę i na inne tematy działające na korzyść (np. lepszą percepcję) kraju swojego pochodzenia. Albo będzie zaszywało w bardziej skomplikowanych kodach backdoory, pozwalające na wgląd w budowane na ich bazie inne narzędzia.

Przy setkach linijek kodu – da się to wyłapać. Przy dziesiątkach tysięcy – już niekoniecznie. I choć obecnie to zagrożenie „abstrakcyjne”, to skoro już teraz DeepSeek jest tak mocno cenzurowany, podobną możliwość trzeba mieć zwyczajnie na uwadze.

A z tym niestety wiele osób ma problem i jest łatwo zwodzona hasłami takimi jak „za darmo” i „open source”. W dzisiejszym świecie nic nie jest za darmo. A jeśli coś brzmi za dobrze (i jednocześnie za tanio) – prawdopodobnie wygląda inaczej, niż byśmy sobie tego życzyli. Pamiętajcie o tym przed wysłaniem kolejnego prompta w DeepSeek.

Źródło: opracowanie własne. Zdjęcie otwierające: Poetra.RH / Shutterstock

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Artykuł Im więcej korzystam z DeepSeek, tym więcej zagrożeń i wad w nim widzę [OPINIA] pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.