Katował mężczyznę do czasu, aż przestał się ruszać. Wszystko za to, że ten kiedyś obraził go pod sklepem

Kara dożywotniego pozbawienia wolności grozi 43-letniemu Marcinowi B. oskarżonemu o zabójstwo w Łubkach. On sam nie przyznał się do winy. Twierdzi, że nie chciał zabijać.

Lut 7, 2025 - 23:14
 0
Katował mężczyznę do czasu, aż przestał się ruszać. Wszystko za to, że ten kiedyś obraził go pod sklepem

Prokuratura zakończyła śledztwo w sprawie zbrodni, jaka miała miejsce w połowie sierpnia ub. roku w Łubkach w gminie Wojciechów. Tego dnia mieszkańcy natrafili na leżącego na trawie pod płotem mężczyznę. Znajdował się on w nienaturalnej pozycji i był zakrwawiony. Nie wykazywał też oznak życia.

O wszystkim zaalarmowane zostały służby ratunkowe, jednak na pomoc było już za późno. Sprawą zajęli się policjanci. Przez kilka godzin prowadzono oględziny, zabezpieczano ślady, a wszystkie działania były nadzorowane przez prokuraturę. Jednocześnie kryminalni przystąpili do ustalania, co mężczyzna robił przed śmiercią i z kim przebywał.

Niebawem zarzuty w tej sprawie usłyszał Marcin B. Podczas postępowania śledczy ustalili, iż ten miał za złe ofierze, iż kiedyś pod sklepem został przez niego obrażony. Widząc mężczyznę postanowił się więc na nim zemścić. Podszedł do niego i zaczął go bić pięściami po twarzy.

Policjanci zaznaczają, że nie było to zwykłe pobicie. 43-latek po prostu katował swoją ofiarę do czasu, aż ta przestała się ruszać. Mężczyzna miał dosłownie połamane kości twarzy. Następnie zostawił nieprzytomnego na pewną śmierć.

Prokuratura postanowiła oskarżyć Marcina B. o zabójstwo. Jako uzasadnienie wskazała, że nie może być mowy o innej kwalifikacji czynu, gdyż podejrzany działał w bezpośrednim zamiarze pozbawienia życia. On sam nie przyznał się do winy. Nie ukrywa, że brał udział w zdarzeniu, jednak zapewnia, że nie chciał zabijać.

Co więcej, 43-latek nie miał też dobrej opinii wśród mieszkańców. Tłumaczyli oni, że „cała wieś bała się, czy kogoś jeszcze nie pozabija”. Sugerowano nawet, że może mieć więcej ofiar na koncie. Teraz Marcinowi B. grozi nawet dożywocie.