Sonos Roam 2 – najmniejszy z rodziny w moich rękach. Pierwsze wrażenia

Do mojej wielkiej rodziny Sonos dołącza właśnie najmniejszy z całej stawki: Sonos Roam 2, a oto garść pierwszych wrażeń. Wielokrotnie podkreślałem przy okazji testów produktów (bo za sprawą słuchawek, to już nie tylko głośniki) marki Sonos, że jestem wielkim, oddanym fanem. To jeden z moich ulubionych brandów ze względu na doskonałe połączenie jakości w każdym względzie: wykonania, designu czy jakości dźwięku. Ostatnio niestety marka przechodziła gorsze czasy, za sprawą wprowadzenia niesprawnej aplikacji mobilnej przez co swoje stanowisko stracił ówczesny CEO Patrick Spence. Zostawmy jednak sprawy organizacyjne marki, przejdźmy jednak do tego, co wyszło za to bardzo dobrze, a tak się składa, że jestem przekonany, że Sonos Roam 2, który właśnie trafił w moje ręce. Sonos Roam 2 to kolejna generacja tego głośnika, a pierwszą generacje miałem okazje testować wraz bardzo ładną ładowarką indukcyjną. Byłem wówczas zachwycony tym, jak doskonale może brzmieć niewielki głośnik, a przy tym mieć wszystkie benefity wynikające z ekosystemu Sonos, tj. Multiroom. I na pierwszy rzut oka, wydaje się, że nie ma większych różnić między tymi głośnikami, ale diabeł tkwi w szczegółach. Zacznijmy jednak od tego, co w opakowaniu. Sonos Roam 2 - unboxing Sonos potrafi w package experience, czyli doświadczenie z rozpakowywania ich produktów. To prawdziwa uczta dla osób, które cenią sobie jakość, bo nawet otwarcie zwykłego kartonika to czysta frajda, szczególnie w Sonosie. Tutaj nie jest inaczej, zaczynam od pociągnięcia dwóch papierowych tasiemek, które uwalniają całą kartonową pokrywę. Po jej zdjęciu mamy pięknie zapakowany, w delikatny materiał głośnik, ale by do niego się dostać najpierw trzeba odkleić naklejkę z brandingiem. Po tym krótkim procesie, dostajemy się do głośnika, który wygląda niemal identycznie jak Roam pierwszej generacji, ale jak się okazuje, nie do końca. Mamy kilka kosmetycznych różnić, ale konstrukcja jaką znamy pozostała bez zmian i bardzo dobrze. Bardzo mi się podobała ta forma trójkąta ze ściętymi bokami. Ponadto w zestawie znajduje się także przewód USB-C do ładowania głośnika. [gallery link="file" columns="2" size="medium" ids="272621,272620,272618,272619"] Jeśli jednak chodzi o różnice, to przede wszystkim pojawił się dodatkowy przycisk, który odpowiedzialny jest za parowanie urządzenia przez Bluetooth. Ten protokół komunikacyjny także został zaktualizowany do wersji 5.2. Z rzeczy, które były i się zmyły: nie mamy już do dyspozycji asystenta głosowego od Google, gdzie w pierwszej generacji on jeszcze był. https://dailyweb.pl/recenzja-sonos-roam-lepiej-pozno-niz-wcale/ Sterowanie pozostało niezmiennie na bocznej ściance urządzenia. Najważniejsze pytanie jednak jak gra? Otóż po szybkim włączeniu i automatycznym wykryciu głośnika przez aplikację postanowiłem go uruchomić i jak zwykle, zaskoczenia póki co brak. Sonos Roam 2 gra świetnie, chociaż dość dziwnie zachowywał się przy moim referencyjnym numerze, gdzie były bardzo mocne niskie tony. Wszystko to i więcej do sprawdzenia przy okazji pełnego testu, który już wkrótce na dailyweb.

Lut 6, 2025 - 11:26
 0
Sonos Roam 2 – najmniejszy z rodziny w moich rękach. Pierwsze wrażenia

SDIM0021 1

Do mojej wielkiej rodziny Sonos dołącza właśnie najmniejszy z całej stawki: Sonos Roam 2, a oto garść pierwszych wrażeń.

Wielokrotnie podkreślałem przy okazji testów produktów (bo za sprawą słuchawek, to już nie tylko głośniki) marki Sonos, że jestem wielkim, oddanym fanem. To jeden z moich ulubionych brandów ze względu na doskonałe połączenie jakości w każdym względzie: wykonania, designu czy jakości dźwięku. Ostatnio niestety marka przechodziła gorsze czasy, za sprawą wprowadzenia niesprawnej aplikacji mobilnej przez co swoje stanowisko stracił ówczesny CEO Patrick Spence. Zostawmy jednak sprawy organizacyjne marki, przejdźmy jednak do tego, co wyszło za to bardzo dobrze, a tak się składa, że jestem przekonany, że Sonos Roam 2, który właśnie trafił w moje ręce. Sonos Roam 2 to kolejna generacja tego głośnika, a pierwszą generacje miałem okazje testować wraz bardzo ładną ładowarką indukcyjną. Byłem wówczas zachwycony tym, jak doskonale może brzmieć niewielki głośnik, a przy tym mieć wszystkie benefity wynikające z ekosystemu Sonos, tj. Multiroom. I na pierwszy rzut oka, wydaje się, że nie ma większych różnić między tymi głośnikami, ale diabeł tkwi w szczegółach. Zacznijmy jednak od tego, co w opakowaniu.

Sonos Roam 2 - unboxing

Sonos potrafi w package experience, czyli doświadczenie z rozpakowywania ich produktów. To prawdziwa uczta dla osób, które cenią sobie jakość, bo nawet otwarcie zwykłego kartonika to czysta frajda, szczególnie w Sonosie. Tutaj nie jest inaczej, zaczynam od pociągnięcia dwóch papierowych tasiemek, które uwalniają całą kartonową pokrywę. Po jej zdjęciu mamy pięknie zapakowany, w delikatny materiał głośnik, ale by do niego się dostać najpierw trzeba odkleić naklejkę z brandingiem. Po tym krótkim procesie, dostajemy się do głośnika, który wygląda niemal identycznie jak Roam pierwszej generacji, ale jak się okazuje, nie do końca. Mamy kilka kosmetycznych różnić, ale konstrukcja jaką znamy pozostała bez zmian i bardzo dobrze. Bardzo mi się podobała ta forma trójkąta ze ściętymi bokami. Ponadto w zestawie znajduje się także przewód USB-C do ładowania głośnika. [gallery link="file" columns="2" size="medium" ids="272621,272620,272618,272619"] Jeśli jednak chodzi o różnice, to przede wszystkim pojawił się dodatkowy przycisk, który odpowiedzialny jest za parowanie urządzenia przez Bluetooth. Ten protokół komunikacyjny także został zaktualizowany do wersji 5.2. Z rzeczy, które były i się zmyły: nie mamy już do dyspozycji asystenta głosowego od Google, gdzie w pierwszej generacji on jeszcze był. https://dailyweb.pl/recenzja-sonos-roam-lepiej-pozno-niz-wcale/ Sterowanie pozostało niezmiennie na bocznej ściance urządzenia. Najważniejsze pytanie jednak jak gra? Otóż po szybkim włączeniu i automatycznym wykryciu głośnika przez aplikację postanowiłem go uruchomić i jak zwykle, zaskoczenia póki co brak. Sonos Roam 2 gra świetnie, chociaż dość dziwnie zachowywał się przy moim referencyjnym numerze, gdzie były bardzo mocne niskie tony. Wszystko to i więcej do sprawdzenia przy okazji pełnego testu, który już wkrótce na dailyweb.